Szykowna przestrzeń tej projektantki biżuterii w Los Angeles to studyjne cele
Jeśli marzysz o tym, by zamienić pracę przy biurku w korporacji na karierę twórczą, to mamy dla ciebie idealną inspirację, byś wzięła się w garść i odkryła swoje drugie życie. Prezentujemy studia i miejsca pracy kreatywnych kobiet - koniecznie musisz wejść do studia artystycznego Holly Addi z Salt Lake City lub Alexandry Valenti z Austin - a w tym tygodniu skupiamy się na projektantce wnętrz z Los Angeles Sophie Monet z Sophie Monet Jewellery.
Pracuje ona w pięknej pracowni w Wenecji, u boku swojego ojca, który jest również rzeźbiarzem. Jedną z rzeczy, którą chcieliśmy zbadać w tej serii jest to, jak bardzo otoczenie, w którym pracujesz, inspiruje Cię i wyczarowuje Twoje prace. Dla Monet ma to kluczowe znaczenie. "Przebywanie w otoczeniu tak dużej ilości kreatywnej energii pomogło mi nie tylko wymyślić, co zaprojektuję w każdym sezonie, ale także pomogło mi myśleć ponad przeciętność" - mówi. "Niezależnie od tego, czy odkrywam kawałek nowego drewna, którego chcę użyć, czy uczę się nowej techniki od mojego taty, czy też widzę, jak różne gatunki drewna wyglądają na tle siebie. No i to weneckie powietrze - pachnie dla mnie jak dom".
Wybierz się na wycieczkę i posłuchaj o wizji Monet na przestrzeń i o tym, jak Venice Beach miało również ogromny wpływ na jej projektowanie biżuterii.
Jaka była wizja tej przestrzeni? "W warsztacie, nie było miejsca na dostosowanie przestrzeni. Weszłam w to wiedząc o tym i rozkwitłam dzięki surowości elementów. Na górze (kilka pięter nad warsztatem) mam swój własny mały showroom, który w równej mierze jest utrzymany w klimacie retro i minimalizmie z połowy ubiegłego wieku.
"Chciałam utrzymać przestrzeń w dość surowym klimacie, żeby biżuteria mogła mówić sama za siebie, a wszystko wystawiam w piaskownicach, więc drewniane wzory naprawdę ładnie się komponują. Okno za mną wychodzi na wschód, więc rano budzą mnie promienie słońca, które rzucają najładniejsze cienie na moje projekty. "Mieszkasz w Venice w Kalifornii - jak to środowisko wpłynęło na Twoją pracę? "Znajduję się tuż obok Gjusty, która jest zaledwie kilka przecznic od plaży. Ta lokalizacja pasuje do mnie jak ulał. To nie ja ją wybrałam. Miałam szczęście, że zamieszkałam w miejscu, w którym pracuje mój tata (a teraz moja siostra również prowadzi swój biznes, na piętrze), ale nie mogłam znaleźć lepszego miejsca dla siebie.
Co jest Twoją największą inspiracją i jak to wpływa na Twoje prace? "Moją największą inspiracją nadal jest architektura. Dorastałam ucząc się tak wiele od obojga moich rodziców, którzy bardzo ją cenią i do dziś mogę wertować książki w poszukiwaniu inspiracji, poprzez kształty, wzajemne oddziaływanie mediów czy kolory. Zawsze szukam nowych przestrzeni i uwielbiam naśladować niektóre z moich ulubionych kształtów architektonicznych w moich projektach."
Jak zdecydowałaś się na swój schemat kolorystyczny? "Sama nie mam tendencji do noszenia zbyt wielu kolorów, więc kiedy przyszła kolej na tę przestrzeń, chciałam utrzymać ją w miarę neutralną. Jest kilka akcentów tu i tam, w postaci sztuki, lub jasnej kompozycji kwiatowej, którą podrzuci przyjaciółka, ale uwielbiam utrzymywać rzeczy na tyle proste dla oczu, że goście (i ja) mogą skupić się na biżuterii. "Jak zaczęłaś projektować biżuterię? Jakie jest Twoje najwcześniejsze wspomnienie związane z biżuterią? "Zawsze miałam twórcze skłonności. Dorastając zawsze robiłam bransoletki przyjaźni, a później, w szkole średniej, biżuterię z koralików. Dopiero kiedy spędzałam czas w pracowni mojego taty, zdałam sobie sprawę z potencjału złomu drzewnego, który był produktem ubocznym tworzonej przez niego sztuki. Wydawało się, że drzemie w nich nieograniczony potencjał, a kiedy zacząłem projektować, zdałem sobie sprawę, że jest tak wiele elementów, które mógłbym stworzyć. Od tego momentu wszystko zaczęło się dość organicznie, wykorzystując to, co było dla mnie dostępne w tamtym czasie, aby stworzyć coś bardziej wytrzymałego, włączając w to kamienie, metale, itp.
Co inspiruje Twoje projekty biżuterii? "Podróżowanie jest naprawdę u podstaw każdej decyzji projektowej, którą podejmuję. Znajduję tak wiele niesamowitych odniesień, gdziekolwiek jestem, od rodzimej architektury po lokalny styl uliczny. Ostatniego lata byłam na rezydencji w Villa Lena pod Florencją i spędzenie czasu w Europie w ciągu lata było czymś, co nadal wpływa na moją pracę.
Kolory włoskiego lata w Toskanii, tekstury, zapachy - nigdy mnie nie opuściły. Zbliża się kilka inspirujących podróży i jestem podekscytowana możliwością odkrywania tego, co będzie następne w moich nadchodzących kolekcjach. Jest tyle rzeczy do odkrycia. "Jak wygląda Twój proces twórczy? "Ponieważ moje studio znajduje się dosłownie piętro niżej od mojego showroomu, mogę wymyślać i tworzyć w ciągu kilku godzin. Mogę wymarzyć sobie coś, a po odkryciu i eksperymentowaniu z materiałami, stworzyć coś, co będzie nadawało się do noszenia jeszcze tej samej nocy.
Co się dzieje, kiedy wpadasz w rutynę twórczą? "Mam to szczęście, że ze względu na miejsce, w którym jestem, muszę po prostu wyjść na zewnątrz. Świeże powietrze jest czymś, czego potrzebuję, aby tworzyć, podobnie jak niesamowite światło, które filtruje, coś, co jest naprawdę wyjątkowe dla L.A. Czasami, jeśli naprawdę utknę w martwym punkcie, mogę porozmawiać o tym z moim tatą lub po prostu obserwować go, jak pracuje i manipuluje materiałami swoimi rękami, a to zainspiruje i zapoczątkuje coś nowego dla mnie. To jest tak organiczne, jak to tylko możliwe."
Więcej na stronie: http://poliplast.pl